ul. Kijowska 7c
91 422 32 84 kontakt@spas-combat.pl
Zamów u nas!

Naćpaj się, by stać się naćpanym jak Stone Cold Steve Austin! Oto szczegóły sesji

Wnioski: Każdy "przytomny" człowiek zna medyczne zalety marihuany... ale kto by pomyślał, że może być ona korzystna nawet podczas treningu? Ludzie opowiadają o swoich doświadczeniach, kiedy marihuana pomagała im się skupić. Ta właściwość marihuany może pomóc ci lepiej się skoncentrować podczas ćwiczeń. Możesz to wypróbować, gdy poczujesz, że ćwiczenia stały się nudne! Przeczytaj poniższe osobiste doświadczenia, aby lepiej zrozumieć to zjawisko!

Mój kolega ze studiów - ze zmarszczonymi brwiami, uśmiechniętą twarzą i spekulacjami słusznie nachylonymi w stronę puszystych policzków - zawsze wymyślał dwa kluczowe zdania: "nie pij i nie rób tego" oraz "wdychaj, żeby się zintegrować".

Brzmiało to nad wyraz dziwnie, biorąc pod uwagę, że alkohol i trawka zawsze były postrzegane z pogardą.

Nie przeszkadzało mu to jednak w wyjaśnianiu, że alkohol i trawka są jednocześnie podobne i różne.

"Podobnie jak alkohol, trawka sprawia, że monotonna praca staje się interesująca. W przeciwieństwie do alkoholu, trawka pomaga się skupić".

Mimo że jego wypowiedzi nie były poparte żadnymi naukowymi faktami, z zachwytem eksperymentowaliśmy z jego pomysłami - głównie dlatego, że baliśmy się rachunków.

Chcieliśmy uporać się z tą gryzącą matematyką.

A jeśli wystarczyło tylko kilka gramów marihuany, żeby się na tym skupić, motywowałem się, żeby spróbować.

Dla mnie to było jak naturalne lekarstwo, a nie kojarzenie czy etykietowanie tego jako czynu przestępczego.

W każdym razie pochodziłem z Kalifornii.

Będąc na bieżąco z prawem dotyczącym zioła, wiedziałem, że przestrzegam przepisów i że nie ma nic złego w jego spożywaniu.

Wtedy właśnie zacząłem palić fajki i ssać cukierki przed wszystkim, co wymagało mojej fizycznej i psychicznej uwagi.

I tak skończyło się na tym, że wciągałem trawkę przed lekcjami matematyki czy strojeniem gitary.

Najbardziej odczuwalnym skutkiem sięgania po trawkę były sesje treningowe.

Wyrobiłem sobie zły nawyk wciągania marihuany w samochodzie, głównie dlatego, że obawiałem się, że rodzice będą mi przeszkadzać, a kiedy zobaczą syna żyjącego bon vivant, z pewnością narzucą mi swoje filozofie niepalenia.

Raz, w pośpiechu, wciągnąłem ponad 5 gramów marihuany na 60 minut przed planowanym treningiem.

Zwykle parkuję samochód 3 kilometry od siłowni, żeby uniknąć monotonnego biegu na bieżni, ale co 300-500 metrów brakuje mi tchu.

Po wielokrotnych postojach i popijaniu wody pokonanie dystansu zajmuje mi mniej więcej 35 minut.

Tego dnia jednak pisk moich butów nie ustawał, a ja nie przestawałem trzymać się drogi, dopóki nie zaznaczyłem, że "tak, mogę to zrobić".

Mój mózg, który zazwyczaj zaczyna śledzić pokonany dystans i dystans pozostały do pokonania, nie zrobiłby nic takiego.

Zamiast tego nie pozwalał mi myśleć o tym, co już zrobione i co jeszcze zostało do zrobienia.

Wysyłało do ciała sprężysty sygnał, który pomagał mi uderzać nogami o bieżnię, jak ciężki przedmiot rzucany z hukiem.

Nagle zniknęła ochota na galony wody po każdych kilkuset metrach.

A ja biegłem dalej jak Forrest Gump, kładąc na drodze długie znaki alfabetu Morse'a.

Podczas gdy moja głowa i ręce omiatały euforyczną bryzę, moje ciało obejmowało ją z dumą.

Dumą, ponieważ siła oporu nie była w stanie zmienić mojego umysłu, a ja nadal się trudziłem.

Słony pot spływał po moim ciele, a każda kropla wisiała nad czołem jak sopel, który czekał na nagłe szarpnięcie.

Gdy tylko włączyłem sprzęt na maksimum swoich możliwości, krople spadały na ziemię - każda z nich wskazywała na wysoki poziom motywacji, jaki wywołała trawka.

Ostatecznie poszedłem na siłownię 15 minut wcześniej niż zwykle i bez wątpienia byłem o wiele bardziej skoncentrowany, ciało pracowało błyskawicznie, a kolejnych ćwiczeń nie oceniałem jako zwykłego dreptania, lecz jako bardziej intuicyjne i entuzjastyczne.

Zacząłem rozciągać mięśnie, a w tym czasie - efekt trawy zdążył już wsiąknąć w ciało.

A ja wyglądałem na tak przygotowanego, jakby ludzie wokół zakładali, że drapieżnik jest gotowy do ataku na swoją ofiarę.

Po 30 minutach spędzonych jak nietoperz na drodze, ruszyłem na wielofunkcyjny rowerek treningowy, aby sprawdzić swoją prawdziwą wytrzymałość.

Wszystko w siłowni wydawało się fascynujące.

Nawet okrutne maszyny wyglądały jak dziecinna igraszka.

Mogłem sobie dosłownie wyobrazić te maszyny krzyczące "biegnij po życie, ten facet nie opuści nas przez następną godzinę".

Kiedy spojrzałem w lustro, zobaczyłem, że moje ciało promieniuje ludzkim polem energetycznym.

Przekaz był jasny - moje ciało chciało dziś żyć zgodnie ze swoją aurą, której zwykle brakowało w inne dni.

To ćwiczenie przypominało mi coś, co robiłem przed laty - coś, co robiłem bez płaczu.

Pamiętam, jak godzinami pedałowałem, żeby mieć okazję do obejrzenia nudnych zajęć z chemii dokładnie po tym, jak skończyłem szkolne obowiązki.

Mimo że oba ćwiczenia wyglądały tak samo, różniły się między sobą - różniły się tym, że zmuszały mnie do pokonywania dodatkowych kilometrów w czasach szkolnych.

Pedałowanie przynajmniej miało jakiś cel, podczas gdy jazda na rowerze nie dawała żadnej nagrody, takiej jak spotkanie z przyjaciółmi czy smaczne jedzenie po lekcjach.

Co więcej, nudno było jeździć jak idiota i docierać do tego samego celu razem z maszyną.

Ale z wypiętą klatką piersiową i wzrokiem padającym dokładnie na lusterko z przodu pedałowałem jak kaczka w powietrzu.

Mimo że cykl pracy maszyny pozbawia mnie nowatorskiej przyjemności z powodu powtarzalności, wyciągnąłem wtyczkę z mojego silnika energetycznego po 45-minutowej sesji błyskotliwego i żarliwego kwaczenia (to znaczy pedałowania).

To była piekielna podróż, biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej biegałem jak bezmózgi bufon.

Nie obchodziło mnie, jak spocony wyglądałem i jak brzmiałem, cieszyłem się, że mam w sobie więcej energii, by spróbować jeszcze raz.

Dla ludzi wokół wyglądałem jak człowiek z siwym zarostem i białymi włosami konia, ale w głębi duszy czułem się młody, zuchwały i zarozumiały - jakkolwiek arogancko to brzmi - ale czułem się świetnie.

Ku mojemu zaskoczeniu, podczas jazdy na maszynie odnalazłem cel, którego nie udało mi się odkryć przez ostatnie osiem miesięcy.

Moim celem było życie chwilą obecną, a nie myślenie i obawianie się o następne 45 minut.

Po sześćdziesięciu minutach na siłowni nadal czułem się pełen życia i energii - jakbym ćwiczył dziś przez cały tydzień.

Sprężony, przez następne pół godziny ćwiczyłem bicepsy.

Z ciężkim oddechem i nieugiętą postawą pozwalałem nerwom bicepsów kształtować się i spotykać w dole sześciennym jak dopływy.

Wyglądało to dziwnie pięknie i dawało mi wyraz męskiej dumy.

Robiłem długie powtórzenia, aż mięśnie zesztywniały, a nerwy poczuły się rozerwane.

I proces ten był kontynuowany dla mięśni pleców.

Nigdy nie mogłem sobie wyobrazić, że będę ciągnął całe ciało z niewiarygodną gładkością więcej niż 15 razy za jednym razem.

Te krzywe plecy, które uwydatniły się dokładnie tak, jak uśmiechnięte mięśnie Mony Lisy, już zrobiły mi dzień.

Palenie trawki działało na mnie motywująco, co z kolei wpływało na moje nudne sesje treningowe.

W końcu moje ciało zaczęło drgać z powodu zmęczonych mięśni i intensywnego treningu w pocie czoła.

Nadszedł czas, żeby się zatrzymać, więc wyrwałem telefon i zamówiłem taksówkę do samochodu.

Następnie pojechałem do swojego mieszkania i wtuliłem się w pluszowe łóżko.

Kiedy obudziłem się po kilku minutach, zdałem sobie sprawę, że od dawna nie spałem z takim zadowoleniem.

Niektórzy badacze podkreślają, że oprócz palenia zioła i ćwiczeń fizycznych, spożywanie zioła hamuje produkcję kwasu mlekowego, ograniczając w ten sposób ból po treningu.

Moja podróż była wspaniała i warta każdego potu, a ty też możesz to dodać, aby sprawdzić, czy działa tak samo.

Zanim jednak zaczniesz działać, upewnij się, że znasz lokalne przepisy dotyczące marihuany, a każda dawka jest przyjmowana pod nadzorem.

Ćwiczenie na haju nie było moją decyzją; dano mi wybór, a kiedy nic nie działało po mojej myśli, zacząłem próbować znaleźć równowagę.

Z marihuaną na jednym końcu i ćwiczeniami na drugim, moje ciało spełniło obietnicę ćwiczeń na haju, choć efekt może być różny dla różnych typów ciała.

A więc, czy kiedykolwiek poszedłeś na siłownię naćpany? Jak zioło wpłynęło na twoją sesję treningową?